niedziela, 2 września 2012

Forever

Aż mi głupio. Ni z gruszki ni z pietruszki mój Pan wyjechał wczoraj w wielkiej tajemnicy do Zielonej Góry. Po powrocie okazało się,że na ramieniu pojawiła się moja podobizna,która ludzie nazywają tatuażem :-) Miło mi z tego powodu a poza tym teraz mam pewność,że pozostanę z moim Panem do końca jego dni na tym świecie. Musze przyznać,że gdyby role się odwróciły,ja też bym jego podobiznę miał na ciele.
Andrzej-dziękuję ci za to,że jako motyw pierwszego tatuażu,wybrałeś mnie.