wtorek, 27 września 2011

Stawy jak ta lala :-)

Dziś dostaliśmy bardzo dobrą wiadomość od Pana weterynarza. Po ostatniej wizycie i wykonaniu zdjęcia RTG moich bioderek,Pan w dniu dzisiejszym odebrał telefon od Veta. Po konsultacjach z bardziej doświadczonymi lekarzami,mój osobisty doktor zakomunikował że stawy mam bardzo ładnie rozwinięte i na dysplazję się nie zanosi.
 mam pięknie "zagnieżdżone" główki kości udowej w panewkach. Karmę dostaję z dodatkiem glukozaminy,tak więc zwyrodnienie raczej mnie nie dotknie. Dla pewności za rok Mój Pan znów mnie zabierze do veta na kolejne zdjęcie RTG aby wykluczyć definitywnie ryzyko.
  Teraz tylko za 3 miesiące krew na miareczkowanie i na dłuższy czas mam spokój z wizytami u doktora Dolittle ;-)
   Z braku możliwości wykonania na potrzeby internetu zdjęcia moich bioderek,poniższe zdjęcia pokazuje przykładowe,poprawne stawy biodrowe.

piątek, 16 września 2011

Oj się dzieje

Mój Pan dostał trochę dodatkowych pieniążków i szaleje :-) Jednak w centrum "wydawania pieniędzy" jestem ja. Ostatnia wizyta u Veta zaowocowała zdjęciem RTG pod kątem ewentualnej dysplazji,której dzięki bogu nie mam. Zdjęcia za jakiś czas trzeba będzie powtórzyć żeby mieć 100% pewność. Zostałem również poddany zabiegowi wszczepienia mikro chipu. Dzięki temu po wprowadzeniu moich danych do bazy Identyfikacja.pl jestem rozpoznawalny przez wszystkie służby posiadające skanery mikrochipów.
Przyszedł również kres mojemu nie najlepszemu apetytowi. Pan dla uatrakcyjnienia moich posiłków zaczął je skrapiać tranem,dzięki czemu dostałem wilczego apetytu. największą radość sprawiło Panu wskazanie wagi-23 kg! Dostałem również do wody Pepsynę która będzie regulować moją przemianę materii. Myślę więc a mój Pan ma nadzieję że wszelkie problemy z moim apetytem przechodzą do historii.
W związku z planowanym na przyszły rok naszym urlopem na Krymie,Pan weterynarz wystawił mi paszport,a Pan we własnym zakresie zaopatrzył go w moje zdjęcie.


Teraz tylko za 3 miesiące badanie krwi pod kątem stężenia przeciwciał wścieklizny i staję się pieskiem zdolnym do zwiedzania świata :-)

Jeszcze jedna ważna informacja-otóż "przeprosiłem się" z surowym mięsem drobiowym. Dziś już mam na koncie dwie kacze szyjki :-) a tydzień temu babcia Wiesia (mama mojego Pana) przyniosła mi pół kilograma wołowinki bez kości. Wczoraj natomiast zjadłem "ścinki" z indyka a było tego 40 dag za jednym razem.

Tradycyjnie na zakończenie kilka aktualnych zdjęć



sobota, 10 września 2011

Kolejna sesja

Nie do końca nam ona wyszła ale zawsze to jakaś wartość dokumentalna będzie.

poziomy





"Złota rączka" mojego Pana

W zdolności manualne Pana nigdy nie wątpiłem choćby przy okazji wykonania przez niego smyczy z linki zakupionej w markecie. Teraz kolejny pomysł został zrealizowany. Jak na kieszeń mojej rodzinki,oryginalny KONG okazał się za drogi,więc powstała koncepcja wykonania "zamiennika" z zabawki kupionej na ryneczku. Otóż po wycięciu jednego z oczek mojej rybce,została ona napełniona suchą karmą i w ten sposób powstała nowa zabawka "edukacyjna" :-) Emocje związane z wyciąganiem pojedynczych groszków trwają do ostatniego ziarenka,co zajmuje mi nieco czasu i jest również sposobem na zainteresowanie mnie jedzonkiem. O ile z miski nie za bardzo zjadam karmę o tyle z zabawki interesuje mnie wszystko co w niej jest.
  Poniżej kilka zdjęć przedstawiających samą zabawkę i mnie w akcji.




piątek, 9 września 2011

Super Sklep

Dziś kurier dostarczył kolejny worek Brit Care. Karma jest naprawdę super i bardzo mi smakuje.


Szczególnie chciałbym polecić sklep w którym mój Pan kupuje dla mnie różne rzeczy.KrakVet jest rzeczywiście najtańszym sklepem w Polsce co mogę potwierdzić z własnego doświadczenia.
  Polityka sklepu polega na tym,że jeśli konkurencja sprzedaje jakiś produkt taniej to oni obniżają cenę i dodatkowo udzielają 2% upustu w stosunku do ceny konkurencji. Mój Pan jak i ja z tego powodu jesteśmy bardzo zadowoleni,bo znaleźliśmy sprzedawcę który produkty będzie nam dostarczał po cenie najniższej w kraju. Dodatkowo zakupiliśmy 
Fiprex, który rewelacyjnie chroni mnie od pcheł i kleszczy. Mój kolega z podwórka (również Max) drapie się jak najęty a ja mimo częstych z nim kontaktów,z intruzami mam spokój. Środek zaaplikowano mi na skórę w lipcu i do tej pory nie muszę być ani kąpany w szamponach przeciw pasożytom,ani nie noszę mało gustownych obróżek przeciw pchłom

wtorek, 6 września 2011

Mój przyjaciel Amstaff

Ostatnio przeglądając sieć natknąłem się na ciekawy artykuł autorstwa Elżbiety Binswanger-Stefańskiej pod powyższym tytułem. A oto jego fragment:

"......Co z tego odnotowuje policja? Że dziś późnym popołudniem na Błoniach miał znowu (!) miejsce groźny (!) incydent z udziałem psa rasy amstaff! A czego nie odnotowuje? Że drugi pies był wielkości wilka i też wzbudzał, jeśli nie strach, to przynajmniej respekt. I że w gruncie rzeczy nic się nie stało poza niegroźną choć, i owszem, nieprzyjemną pyskówką między właścicielami psów. Pan od amstaffki niefortunnie się odezwał, pani od wilczura zareagowała histerycznie. Nic poza tym! Co z tego zapamiętają świadkowie incydentu? Że oto na Błoniach wzięli udział w starciu się psów, z których jeden drugiego o mały włos nie zabił i ten jeden to był amstaff! Chwała Bogu w ostatniej chwili zjawiła się policja! Która w swoich kartotekach odnotuje jeden z 250 incydentów w skali rocznej na terenie Krakowa z udziałem psów......"
Całość do przeczytania TUTAJ

piątek, 2 września 2011

T-shirt

No i mój blog doczekał się projektu na koszulkę :-) W najbliższym czasie chyba wszyscy członkowie rodziny zafundują sobie takie oto logo na koszulkach



Wakacje 2012

Dostałem propozycję od mojego Pana na przyszłoroczne wakacje na Krymie. Co prawda Państwo byli rok temu ale podobno jest tam tak pięknie że postanowili wrócić w przyszłym roku. Miłość jaką mnie darzą wszyscy domownicy jak i troska o mnie są powodem,że chcą mnie zabrać ze sobą. Nie jest to takie proste jakby się wydawało a zwłaszcza jeżeli chodzi o wyjazd na Ukrainę. Trochę czasu poświęcił Pan na zorientowanie się w temacie. Obdzwonił przejścia graniczne, urzędy celne jak również rozmawiał z pracownikami Państwowego Inspektoratu Weterynarii. W związku z tym że Ukraina nie należy do strefy krajów wolnych od wścieklizny,wymagane są dodatkowe świadectwa. I tak w pierwszej kolejności zostanę zachipowany i Vet wystawi mi Paszport międzynarodowy. W drugiej kolejności będę zmuszony poddać się ponownemu szczepieniu przeciwko wściekliźnie a po min. 120 dniach od szczepienia oddam krew,która wstępnie opracowana zostanie wysłana do certyfikowanego przez UE laboratorium,celem poddania jej badaniu "miareczkowania". Jest to badanie mające wykazać stężenie przeciwciał wścieklizny w krwi. Ten ostatni dokument jest bezwzględnie potrzebny,bo w drodze powrotnej jest wielki problem na granicy. Jako że granica polsko-ukraińska jest jednocześnie granicą Unii Europejskiej,bez świadectwa na obecność przeciwciał,nie ma mowy o wjeździe do Polski. Wyobraźcie sobie te dramaty i problemy jakie mają pieski i ich właściciele którzy nie dopełnili tych formalności.
  Fajnie mieć rodzinę,której członkowie o mnie dbają i o mnie myślą jak o pełnoprawnym członku stada. Taki układ mi bardzo pasuje,bo nie muszę stawać na czele stada i martwić się o nie. Po co mi dążenie do dominacji skoro Ludziska za mnie wszystko robią. Moje życie to wieczna sielanka: jedzonko zawsze najwyższej jakości,świeże,woda pod dostatkiem kilka spacerów dziennie w tym jeden MEGA-WYPAS,połączony jak nie z pływaniem to bieganiem po łąkach za piłką. Jednym słowem zero zmartwień a maksimum przyjemności. Niejeden człowiek chciałby miec takie beztroskie życie ;-)
   Kilka poniższych wydatków już sprawiają,że nie mogę się doczekać przyszłorocznych pierwszych wakacji zagranicznych. Najbardziej przeraża mnie czas spędzony w podróży;samej jazdy jest 32 godziny a dystans do przebycia to 2176 kilometrów. Więcej na temat wakacji moich Państwa możecie przeczytać pod poniższym linkiem: