Dużo dziś było hulanki i swawoli. W lesie z Panem znaleźliśmy takie aromatyczne i smakowite czerwone kuleczki,jak mi wyjaśnił mój Pan,to były poziomki. Najbardziej jednak spodobało mi się bieganie za UFO. Pan rzucał mi taki zielony talerz po który biegałem bez wytchnienia. Teraz po powrocie odczuwam zmęczenie po dzisiejszych wariactwach.Jak pogoda dopisze to jutro znów jedziemy na piknik.
Tradycyjnie poniżej zamieszczam kilka moich fotek z dedykacją dla wszystkich Amstaffów którzy nie mieli tyle szczęścia i teraz cierpią z powodu rasy. Trzymajcie się chłopaki,los jest na tyle sprawiedliwy że odda wam to co teraz ludzie wam zabrali,nawet gdyby to miało być w naszym drugim życiu. Głowa do góry!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz