sobota, 4 czerwca 2011

Piknik Country

Dziś wyjechałem ze swoją sforą po raz pierwszy za miasto nad jeziorko. Fajnie było mówię wam,ale.... no właśnie,Pan delikatnie włożył mnie do wody ale ona była jakaś taka mokra :-) Nie mogę powiedzieć że mi się to moczenie do końca podobało ale trochę było w tym mojej winy. Otóż jak zobaczyłem tuż pod powierzchnią ławicę małych rybek to zacząłem za nimi pędzić i po chwili straciłem grunt pod łapkami,ale w porę się zorientowałem a Pan jak zwykle czuwał nad moim bezpieczeństwem. resztę wejść do wody moich ludzi obserwowałem z pomostu i już nie byłem zachęcany do wejścia. Pewnie z czasem i wodę polubię ale jak zwykle potrzebny jest czas i cierpliwość.Aha,byłbym zapomniał-jeśli chodzi o fizjologię to do rzadkości należą już moje "niespodzianki" w domu.Mogę powiedzieć że 95% "prezentów" zostawiam na dworze,za co jestem czule chwalony i nagradzany  przez mojego Pana.
  Na zakończenie kilka fotek z dzisiejszego wypadu za miasto. Pozdrawiam Max








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz